Kaszana!!!!
Ostatnie dni to totalna porażka! Dachwkę mieli przywieźć wczoraj o 8 rano. Sebek kwitł do 12 na budowie a tu babka z hurtowni mówi, że jednak nie mają transportu! Przywieźli dachówkę o 16 i pocałowali klamkę - ale na szczęście majster był w poblizu i odebrał materiał. Jak się okazało to gąsiory przywieźli w całkiem innym kolorze niż dachówka - chyba w hurtowni myśleli, że zapoczątkujemy nowy trend w architekturze...brrr...
Na dodatek ekipa zaczęła kłaść struktonit! Nawet nie wiedziałam, że nam to sprzedali do dachu a wcale mi się to nie podoba i ustalaliśmy z Sebą, że wspólnie tego nie chcemy bo nam się nie podoba. A tu masz - już załozone na dachu. Zwariować idzie: jak każę zdjać to zapłacę za demontaż i na dodatek wyrzucę kasę za materiał - więc niech zostanie - ocenimy to później!
Moim zdaniem mamy problem z majstrem! Wskazywałoby, że złapaliśmy go na kłamstwie a tu proszę on uważa że projekt jest spieprzony (albo adaptacja...). Teraz chyba muszę się wybrać do projektanta, który robił adaptację i zadać proste pytanie: czy ściana kolankowa przewiduje wieniec? Jeśli tak - to gdzie jest w projekcie, a jeśli nie to projektant dał ciała. Tylko na tym etapie chodzi o kaskę i kto poniesie koszty. W chwili obecnej okazuje się, ze mamy dom niezgodny z projektem! A co z nadzorem projektowym?
Do tego wszystkiego drewna zabrakło do struktonitu i człowiek się wkurza.A zapowiadało się tak fajnie.
Ale jutro z rana pojawić ma się instalator z Viessmana w sprawie montażu solarów z czego jestem zadowolona. Jesteśmy ugadani z bankiem na mała przysługę która nam trochę ułatwi załatwienie sprawy z solarami, więc chociaż jedno z uśmiechem na buzi
A to fotki z dzisiejszego dnia, widać też ocieplone kominy:
Komentarze